czwartek, 27 czerwca 2013

Aeon Flux - Film

Jestem swiezo po obejrzeniu Aeon Flux'a, filmu stworzonego na podstawie kultowego animowanego serialu o tym samym tytule. Szczerze mowiac nie bylam specjalna fanka emitowanego w MTV avantgardowego animca, choc z perspektywy czasu, porownujac do innych produkcji pojawiajacych sie na tym kanale ostatnimi czasy, byl to istny meisterstuck godny zlotego dziada z laska.
Na wszelki wypadek przelece sobie jeszcze raz przez ta krotka serie zeby sie upewnic, ze jej nie lubie :)
Ale do rzeczy!
Film...

Mysle, ze plaz bedzie odpowiedni na podsumowanie ogolu filmy. Jesli chodzi o poszczegolne kwestie to tak.
Fabula - ujdzie, chociaz musze przyznac ze jest o wiele lepsza niz sie spodziewalam. Oczekiwalam napakowanej akcja amerykanskiej chujozy bez zadnego przeslania a bylam milo zaskoczona ze nawet mnie jeden watek zaskoczyl. Oczywiscie procz tego jednego watku, film jest dokladnie tym czego mozna sie po nim spodziewac.

Mnostwo akcji, strzelania, wybuchow, kaskaderskich sztuczek i futurystycznym bajerow. Duzym plusem (jesli nie najwiekszym) jest oczywiscie Charlize Theron w spandexie (chyba tak sie nazywa skoropodobny czarny material..chuj, czarne, obcisle i sliskie mrrrr)
ktora wije sie i wygina w absolutnie nieprawdopodobny sposob.
Jeszcze jednym plusem jest calkiem ladnie zrobiony swiat, niby supernowoczesna utopia, pelna kolorow i poukladanych struktur z lekko totalitarnym smaczkiem.
Aktorzy daja rade jak na slabe teksty i miernote rozwoju postaci, chociaz ja po takim Johnym Lee Millerze spodziewam sie nieco wiecej po ukochanych "Hakerach" i roli amerykanskiego Sherlocka Holmesa.
No ale trudno, wazne ze sie nie zawiodlam bo mialam wybitnie niskie oczekiwania a prezaca sie Aeon zrekompensowala (no prawie) wiekszosc niedociagniec. Ogolnie w porzadku sie to oglada ale nie polecam nikomu szczegolnie. Nasze zycie moze sie swobodnie toczyc bez ogladania tego hamburgerowego wytworu dla mas.
Dla fajnej dupeczki ktora umie spuscic wpierdol lepiej siegnac po Resident Evil albo Tomb Raider'a.


Stylowa na Dzis - Tak, jestem baba i lubie ciuchy!

Ni Cholery nie znam sie na modzie, rozpoznawanie materialow i kolorow sprowadza sie u mnie do "fajny, sliski" i "czerwony". Nie ogarniam dizajnerow, i nie jaram sie specjalnie markami. Standardowo jak mi sie podoba to biere!
Nie posiadam fotografa, nie mam statywu wiec wszystkie sesje zdjeciowe do "stylowy na dzis" beda w ostanio najbardziej popularnej sztuce przekazu: SWEET FOCIE!

Moja Fryzure oraz Zblazowany ryj zasponsorowal dzisiaj KAC MORDERCA stowrzony przez Xandreza i Krolweskie, zas wydety bebech morzecie podziwiac dzieki salatce z lososiem utopionej w majonezie.

okulary: Primark, koszylka: Lazy Kant, spodnie: Dream Nation, kurtka: Julia S. Roma buty: VENEZZI

Dumanie nad skalami + pierwsza ocena czegokolwiek

Nie jestem krytykiem, nie znam sie na modzie, filmach czy ksiazkach. Nie jestem koneserem kulinarnym czy smakoszem wina. Po prostu lubie wpierdalac i schlewac czasem morde.
Jestem zwyklym, przecietnym, wkurwionym obywatelem i wiem tylko ze cos mi sie podoba albo nie podoba.
Z tego wzgledu uznalam ze nalezaloby skonstruowac adekwatna skale ocen do wszystkiego o czym bede pisac.
Cos co drwi z pseudoprofesjonalizmu polskich blogerow a jednoczesnie oddaje kwintesencje mojego prostackiego rozumowania.
Oczywiscie jak wszystkie dobre pomysly, wizja splynela na mnie gdy siedzialam na tronie.
Postanowilam zastosowac 5 stopniowa skale z elementami graficznymi - bo sama lubie jak sa obrazki dla idiotow, niczym (Ch)Amerykanskie instrukcje obslugi

Oto skala wedlug Grubej Lezby:

1 = chujowe!


2 = nuda!
3 = Ujdzie
4 = Luz


5 = Jaram sie!



Zastosuje te skale pierwszy raz za chwile oceniajac wino ktore zasponsorowalo mi Kaca Morderce.
Oto i ono:

 Portugalskie musujace Wino Verde (zielone) o nazwie Xandrez co mniej wiecej znaczy "szachy" stad wieza i konik na etykiecie. Chuj wie czy sie rozni wino biale od zielonego oprucz tego, ze do tej pory wszystkie zielone mi smakuja.
Wino mi bardzo przypadlo do gusto, zwlaszcza ze zwyklam nie tykac babelkow innych niz prosecco.
Smak jest dosyc wytawny mimo babelkow, wino jest mimo to delikatne i zajebist na lato, cena przyzwoita cos w okolicach 20zl. Moge spokojnie powiedziec ze jest to moj nowy ulubiony produkt w moim malym przyjaznym monopolowym nr1.

Wino zawiera siarczany, co jak slyszalam znaczy, ze jest kacotworcze.
Informacje moge potwierdzic, zwlaszcza w polaczeniu z najobrzydliwym polskich browarem, rodzimym dla mojego stolecznego miasta - Krolewskim. Jestem w stanie uwierzyc, ze rzeczywiscie goryczke uzyskuje sie z zolci. Fuj! Ale przynajmniej jest tanie :P











= Moja ocena

Swoja droga czy ktos zauwazyl ze te pieprzone kosiarki chodza tylko wtedy kiedy leb ci nakurwia jakby miala z niego zaraz wylezc Atena, a ludzie w transporcie miejskim sa w stanie jeszcze bardziej smierdziec kiedy sie robi chlodniej?
Yo feel the flow, que pasa PARADOX.
                                         

Sroda - zaczynam pisac

Środa sroda, jak nazwa wskazuje, wyjątkowo obsrany dzień. Powrzechnie znana i uznawana sentencja Garfielda "nie lubie poniedzialku" powinna otrzymać kontynuację "ale srody nienawidzę". Jest to dzien w samym środku pracującego tygodnia, ludzie są wkurzeni po pierwszych 2 dniach pracy, jednocześnie nie mają tej uspokajającej pewności, że za chwile czeka ich weekend. W taki dzień jak ten szczególnie daję sie nam to we znaki jak nawet pogoda sra na nas niczym gołębie na centralnym. Dziś jednak postanowiłam przyjąć podejscie iż gówno może być nawozem sukcesu i rezultatem tego bedą moje słowne wymioty na forum publicznym.


Rozpocznę mega nerdowskim postem, bo każdy szanujący obywatel ma w sobie element nerda. Czym dokładnie jest nerd? Otórz na ogół tym mianem określa się ludzi o pasjach związanych z grami komputerowymi, fantastyką oraz komiksami, ale kluczowym elementem definicji nerda jest to że lubi rzeczy które są uznawane za pozbawione czynnika "cool".
żyjemy jednak w dobie dziwacznej mody w ktorej np. super mario bros jest określane jako vintage, old school jest wszędzie a poważni ludzie w garniturach grają pod stołami konferencyjnymi w angry birds.
Więc panta rhei, wszystko płynie, a nerdem może być każdy kto znika ze świata oddając się swoim pasjom. Definicję można w tym ty przypadku naginać wedle uznania.

Dzisiaj bedę mówić o kategorii science fiction, do której szczerze mówiąc byłam dosyć sceptycznie nastawiona. Jestem raczej zwolenniczka miecza, magii oraz otoczki pseudosreniowiecznej niz kosmitow, planet i futurystycznych gadzetow ale ostatnio coś mnie wzieło na oglądanie filmów które umknęły mojej uwadze.
A wszystko zaczęło się od K-PAXa.



















Sam K-PAX nie nalezy do typowych filmow sci-fi, chociaz pojawia sie watek przybyszow pozaziemskich. Film zrobil na mnie takie wrazenie, ze sie w nim poniekad zakochalam. Ostatnimi czasy zaczelam nawet z niego korzystac jak z pocieszacza, smiem twierdzic ze lepszego niz lody i czekolada.
 (oczywiscie PMS sie nigdy z tym twierdzeniem nie zgodzi)

Ogladajac K-PAXa i potem Gattace oraz kultowego Blade Runnera nie moglam zrozumiec dlaczego kiedykolwiek sie przed tymi filmami bronilam!
Co wiecej dotarlo do mnie ile jeszcze wspanialych filmow lub ksiazek mnie ominelo bo patrzylam przez pryzmat "eee raczej nie lubie".
Rozpoczelam wiec fale odzyskiwania elementow przeszlosci ktore umknely mojej uwadze a byly jej naprawde warte.

Otwieram Biuro Odzyskiwania Przeszlosci Odnalezionej ;)